wtorek, 23 października 2012

Martyna Wojciechowska "Etiopia. Ale czat!"

 "(...) ludzie są przeraźliwie głodni i ten głód dosłownie patrzy im z oczu. I nagle czuję straszliwy niesmak, że w ogóle tu jestem, że przyszliśmy to filmować, że żerujemy na ludzkiej biedzie i cierpieniu, że próbujemy tę codzienną walkę o przetrwanie sfilmować niczym kolejną atrakcję tego kraju - coś wartego pokazania w lekkim, podróżniczym programie emitowanym w niedzielę koło południa.
(...) wstyd mi, że mam pełny brzuch, że mam piękny dom, że mając tu i tam wałeczki tłuszczu, wyolbrzymiam to, jakby to było coś godnego uwagi. Rozmawiamy o tym później i okazuje się, że każdy z nas miał taką chwilę wstydliwej zadumy. Bo właśnie wziął kredyt na samochód, kupił trzecią parę nart, motor, chce wysłać dzieci na wakacje. I mamy przed oczami te małe, prześliczne dzieciaczki - z wielkimi czarnymi, migdałowymi oczami - uczepione matki, czekające na posiłek. Posiłek, który nie jest żadnym frykasem, niestety.(...)"*

Afryka potrzebuje pomocy. Dżibuti jej potrzebuje. Somalia jej potrzebuje. Etiopia jej potrzebuje. I wiele innych afrykańskich krajów również. Pamiętajmy o tym!


"Etiopia. Ale czat!" kolejna ciekawa pozycja dla zainteresowanych kulturą, sztuką, tradycją, życiem Afrykan (tym razem z uwzględnieniem głównie Etiopczyków). Bieda, braki w edukacji, łapówkarstwo i wiele innych społecznych, gospodarczych, religijnych problemów 'Czarnego Kontynentu', czyli to, co już znam z opowieści modelki i ambasadorki ONZ - Waris Dirie.
Niesamowita szata graficzna, ciekawe historie, ogromny talent dziennikarski, motywowanie czytelników do działania to znak rozpoznawczy Martyny Wojciechowskiej. "Etiopia..." w jej wykonaniu to prawdziwy kunszt literacki. Jak zawsze więc: polecam!

* Martyna Wojciechowska "Etiopia. Ale czat!", Wydawnictwo G + J RBA, Warszawa 2009, s. 122-123

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz