środa, 24 października 2012

Fantastyka, dualizm, Kościół i moja w tym opinia.

Od zawsze kocham fantasy, baśnie, legendy szczególnie te słowiańskie. Spotykam się z różnymi opiniami odnośnie owego zagadnienia.

Pewna dobrze znana mi osoba posunęła się do tego stopnia niedorzecznie, że w rozmowie co do tego tematu, zapytała wprost: Czy chodzisz do Kościoła? Zabolało. Chodzę i wierzę, ale zdania w tej kwestii nie zmienię. Bo czyż Wilk z Czerwonego Kapturka nie jest łagodną wersją wilkołaka, a macocha z Kopciuszka to nie wampir emocjonalny? Czy w baśniach nie pojawiają się trole, ogry, złe czarownice? Znamy przecież smerfy, Gargamela i gumisie.

Wszystko to jest tworzone przez ludzi, z myślą o ludziach, dla ludzi. Pytanie tylko jak my - dorośli, ustosunkowujemy się do tegoż. Czy wychowujemy dzieci prawidłowo, pozwalamy im marzyć, rozwijać się twórczo? Czy wręcz przeciwnie? Tworzymy paradoksalnie ogromne możliwości skorzystania z owoców drzewa zakazanego?
Rozmawiajmy z dzieckiem, pokazujmy błędy, pomagajmy w zrozumieniu świata, nie krzywdźmy dzieci niesprawiedliwymi osądami, nieprzyjemnym tonem głosu, wyzwiskami czy uderzeniem w stół, a z pewnością w przyszłości okaże się, że stworzyliśmy inteligentnego, myślącego młodego człowieka.

Dualizm - pojęcie, którym bronił się Kościół argumentując swoje zdanie na temat Harry'ego Potter'a i jemu podobnych - nie jest problemem. Problemem jest nasze zachowanie i konserwatyzm myślowy, który doprowadza do obsesyjnej dewocji. Spójrzmy na to z innego punktu widzenia. Nawet w Biblii pojawia się dualistyczny obraz świata (przykład: Apokalipsa). Dobro ze Złem będzie zawsze walczyć. Pamiętajmy też, że człowiek nie jest do końca przesiąknięty złem, a wampiry istnieją (choćby tylko emocjonalne), ale i w nich jest odrobina dobra.


wtorek, 23 października 2012

Martyna Wojciechowska "Etiopia. Ale czat!"

 "(...) ludzie są przeraźliwie głodni i ten głód dosłownie patrzy im z oczu. I nagle czuję straszliwy niesmak, że w ogóle tu jestem, że przyszliśmy to filmować, że żerujemy na ludzkiej biedzie i cierpieniu, że próbujemy tę codzienną walkę o przetrwanie sfilmować niczym kolejną atrakcję tego kraju - coś wartego pokazania w lekkim, podróżniczym programie emitowanym w niedzielę koło południa.
(...) wstyd mi, że mam pełny brzuch, że mam piękny dom, że mając tu i tam wałeczki tłuszczu, wyolbrzymiam to, jakby to było coś godnego uwagi. Rozmawiamy o tym później i okazuje się, że każdy z nas miał taką chwilę wstydliwej zadumy. Bo właśnie wziął kredyt na samochód, kupił trzecią parę nart, motor, chce wysłać dzieci na wakacje. I mamy przed oczami te małe, prześliczne dzieciaczki - z wielkimi czarnymi, migdałowymi oczami - uczepione matki, czekające na posiłek. Posiłek, który nie jest żadnym frykasem, niestety.(...)"*

Afryka potrzebuje pomocy. Dżibuti jej potrzebuje. Somalia jej potrzebuje. Etiopia jej potrzebuje. I wiele innych afrykańskich krajów również. Pamiętajmy o tym!


"Etiopia. Ale czat!" kolejna ciekawa pozycja dla zainteresowanych kulturą, sztuką, tradycją, życiem Afrykan (tym razem z uwzględnieniem głównie Etiopczyków). Bieda, braki w edukacji, łapówkarstwo i wiele innych społecznych, gospodarczych, religijnych problemów 'Czarnego Kontynentu', czyli to, co już znam z opowieści modelki i ambasadorki ONZ - Waris Dirie.
Niesamowita szata graficzna, ciekawe historie, ogromny talent dziennikarski, motywowanie czytelników do działania to znak rozpoznawczy Martyny Wojciechowskiej. "Etiopia..." w jej wykonaniu to prawdziwy kunszt literacki. Jak zawsze więc: polecam!

* Martyna Wojciechowska "Etiopia. Ale czat!", Wydawnictwo G + J RBA, Warszawa 2009, s. 122-123

wtorek, 9 października 2012

Perfekcyjna u Najsztuba

W literaturze, filmie, sztuce, kulturze, a także programach rozrywkowych poszukuje szczypty kobiecości. Dlatego też chętnie obejrzałam jeden z odcinków Najsztub słucha: Małgorzata Rozenek. Tym chętniej, że z prowokującym, nierzadko irytującym dziennikarzem Piotrem Najsztubem rozmawia inteligentna i prawdziwie kobieca Pani Gosia Rozenek.



Początkowo w rozmowie tej prym wiódł Piotr Najsztub. Przez pierwszych pięć sekund, dosłownie. Jego pierwsze pytanie (Czy Pani jest kobietą?) wywołało we mnie atak śmiechu (wstyd panie Najsztubie!). No jak tu wyjaśnić ograniczonemu facetowi, że ma przed sobą długonogą, piękną i mądrą kobietę? Nie wystarczy się uśmiechnąć i próbować zmylić przeciwnika. Pani Gosia miała zatem bardzo trudne zadanie, z którego wyszła jednak zwycięską ręką.
Nie pozwoliła ona Najsztubowi na wejście w tych swoich niebiesko-czerwonych buciorach w jej życie prywatne, osobiste, a głupie pytania zbywała mądrymi odpowiedziami. Dobrze, że ta pewna siebie osoba mogła skonfrontować swoje zdanie z Najsztubem, choć momentami miałam wrażenie, że sam Najsztub nie jest wobec niej przychylnie nastawiony. Jego grubiańskie pytania mogły doprowadzać niemal do szału Panią Gosię i miały prawo.
Nie jeden raz spotykam się też ze stwierdzeniem, że ktoś, kto w życiu stawia sobie cele, zadania, stwarza wszelakie okoliczności do spełniania swoich marzeń, planów i nadziei, jest człowiekiem martwym, człowiekiem bez życia. Ale to przecież marzenia i kolejne stawiane sobie cele stwarzają nie tylko poczucie bezpieczeństwa, samowystarczalności, lecz również tego, że żyje się tylko raz i tylko dla siebie. Dzięki marzeniom, poszukiwaniu samego siebie wśród tłumu, tłoku i hałasu, możemy tym samym dać radość innym.
Zresztą każdy człowiek jest indywidualną istotą. Jeden jest spontaniczny, drugi w jakimś sensie ograniczony (planami, marzeniami, ludźmi). Jeden jest pesymistą, drugi - optymistą. Jeden kocha szaloną jazdę, drugi wręcz przeciwnie. Nie oceniajmy więc ludzi, dając im tym samym etykietkę: "Ten człowiek żyję, a ten nie!"

Nie bójmy się więc w pewnych sytuacjach być perfekcjonistami!

poniedziałek, 8 października 2012

Jak wytresować smoka?

czas trwania: 1 godz. 38 min.
gatunek: Animacja, Familijny, Fantasy, Przygodowy
premiera: 9 kwietnia 2010 (country,.PL) 18 marca 2010 (świat) 
produkcja: USA
reżyseria: Dean DeBlois, Chris Sanders
scenariusz: Dean DeBlois, Chris Sanders, William Davies


No właśnie: jak wytresować smoka? Bardzo prosto, jak widać na załączonym obrazku. ;-) Wystarczy szczypta zapału, pasji, czaru i miłości.

Od kilku lat panuje moda na filmy animowane. Można powiedzieć, w pewnym sensie, "prekursorem" i już niemal klasykiem kinowej mani, wielu zresztą młodych jak i starszych fanów filmów tego typu, jest ogromnie ceniony Shrek. Jego popularność sprawiła, że twórcy, by przyciągnąć widza w każdym wieku, tworzą coś na kształt świata, historii, samej osoby tego przesympatycznego ogra. Dobrze, jeśli jest to wersja podobna, aczkolwiek równie nieprzewidywalna, oryginalna, magiczna i pełna humoru. Zwykle też od filmów animowanych oczekujemy profesjonalnego podejścia dydaktycznego wobec najmłodszych widzów, ale również jako osoby dorosłe pragniemy zobaczyć świat w zupełnie innym świetle i chcemy się przy tym dobrze bawić.

Film uczy młodego widza wyrażania własnego zdania, wyrażania własnych uczuć - i to jest motywem przewodnim opowieści o tyczkowatym, nieco upartym, lecz mimo to bojącym się przeciwstawić woli ojca, chłopcu imieniem Czkawka.
Zapewniam, że Jak wytresować smoka w zupełności integruje pokolenia. Oglądając, może nie dostajemy czkawki od niespodziewanego napadu śmiechu, ale uśmiech na twarzy pozostaje jeszcze przynajmniej przez pół godziny po obejrzeniu, a już na pewno, nie dziwmy się uśmiechniętemu od ucha do ucha dziecku. Choć mogą też pojawić się momenty przerażające, to jestem pewna, że warto dziecku (i sobie!) zapewnić tak miło spędzony czas w doborowym towarzystwie Wikingów i smoków.

Szczerze polecam!

wtorek, 2 października 2012

Wojna polsko-ruska

 czas trwania: 1 godz. 48 min.
 gatunek: Dramat
 premiera: 22 maja 2009 (Polska) 21 kwietnia 2009 (świat)
 reżyseria: Xawery Żuławski
 scenariusz: Xawery Żuławski



Czym dzisiaj jest sztuka? Czy dzisiejszy artyzm to synonim szoku, wstrząsu, zadziwiania widza? Czy aby zrobić "Coś", pojawić się musi seks, agresja i pożądanie?
Widać tu jednak również miłość "prawdziwą" (o ile nie weźmiemy pod uwagę kontaktu fizycznego z Andżelą czy Olą lub fragmentu, w którym Silny rani Magdę nożem)*, miłość Silnego do Magdy i jest ona oczywiście plusem w całej tej historii.
Zastanawiam się jednakże kim w filmie tym jest kobieta? Jaką ma rolę do spełnienia?
Czy tak jak Andżela jest ona wrażliwa, inteligentna, szukająca odpowiedzi? Albo nieśmiała i jednocześnie uwodzicielska jak Ola? A może jak Magda "zainteresowana" kulturą, sztuką?
Uważam, że mężczyzna w "Wojnie polsko-ruskiej" jest potworem, tyranem. Kobieta zaś jego niewolnicą.

Oglądając "Wojnę polsko-ruską" powtarzałam sobie tylko: "Nie chcę żyć w takim świecie!".

* Uwaga! Spoiler.